Ludwik Hofman (1935-2014), rodzice: Adam Hofman i Apolonia Kalinowska. genealogia.mrog.org Ludwik miał 41 lat, gdy zmarła jego matka a 34 lata, gdy Explore historical records and family tree profiles about Elżbieta Kalinowska on MyHeritage, the world's family history network. Trusted by millions of genealogists since 2003 Trusted information source for millions of people worldwide Kazimiera Birlet z domu Kalinowska (1927-2007), rodzice: Wincenty Kalinowski i Maria Stochniałek genealogia.mrog.org Strona główna • Nawigacja • Wyszukiwarka • Oznaczenia graficzne • Formularz kontaktowy • E-mail • Zasady korzystania żył 8 dni; urodził się 171 lat i 2 miesiące temu, a zmarł 171 lat temu (na dzień 02.04.2022); jego matka miała 21 lat, a ojciec 19 lat w chwili jego narodzin rodzeństwo: rodzeństwo urodzone po jego śmierci: Marianna Kalinowska †: Marianna urodziła się w czwartek 22 czerwca 1837 r. o godzinie piątej rano w Strojcu, obecnie POL‑OP urodziła się 184 lata i 9 miesięcy temu (na dzień 02.04.2022); jej matka miała 35 lat, a ojciec 35 lat w chwili jej narodzin; Marianna miała 24 lata, gdy zmarła jej matka a ojciec zmarł 2 miesiące przed jej przyjściem na świat matka: Józefa Kalinowska. Katarzyna Pilak (na dzień 02.04.2022); jej matka miała 25 lat, a ojciec 26 lat w chwili jej narodzin rodzeństwo: 2. Natalia Roziel-Kalinowska’s Post Jak zostać testerem po 30-tce, czyli świat IT okiem matki https://testuj.pl/blog 62 5 Comments Like 3AymO. dziadek po mieczu: Ludwik Włodarski babcia po mieczu: Gertruda Bartosiak dziadek po kądzieli: Antoni Latuszek babcia po kądzieli: Balbina Janiszewska ojciec: Franciszek Włodarski matka: Petronela Latuszek Marianna urodziła się we wtorek 21 listopada 1871 r. o dwunastej (w południe) w Строец, współcześnie Strojcu, POL‑OP, a zmarła we wtorek 8 stycznia 1946 r. o godzinie siódmej rano również w Strojcu, POL‑OP jej rodzicami chrzestnymi byli Jan Zarembski i Józefa Kalinowskaostatnio zamieszkała w Strojcu, POL‑OPżyła 74 lata i 1 miesiąc; urodziła się 150 lat i 2 miesiące temu, a zmarła 76 lat temu (na dzień jej matka miała 41 lat, a ojciec 40 lat w chwili jej narodzin mąż: Franciszek Kalinowski (starszy 9 lat)ślub: w poniedziałek 10 lutego 1890 r. o godzinie jedenastej przed południem (kościół Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w Praszce, Praszka, POL‑OP)ślub miał miejsce 131 lat temu; Marianna miała wtedy 18 latFranciszek zmarł dzieci: 1. Ignacy Kalinowski 2. Wincenty Kalinowski 3. Józef Kalinowski 4. Katarzyna Kalinowska 5. Julianna Olejnik 6. Władysława Pacela Helena Pokorska Agnieszka Buchla Maria Kokot Jan Kalinowski Marianna miała 10 dzieci — 6 córek i 4 synówPierwsze dziecko urodziło się, jak Marianna miała 19 lat Notatki {#1} Od II poł. XX w. w Polsce często przy okazji spraw urzędowych lub dopiero pogrzebowych i spadkowych okazywało się, że choć w domu dziewczynkę nazywano imieniem „Maria”, to wcześniej ksiądz w metryce chrztu wpisał imię „Marianna”. Wskutek czego we wszystkich sprawach kościelnych, a ponieważ kiedyś urzędnikami stanu cywilnego byli księża, również w sprawach urzędowych — osoba występowała jako „Marianna”, a dla rodziny i znajomych znana była jako „Maria”, co współcześnie często wychodziło dopiero przy sprawach pogrzebowych i spadkowych. Imię „Maria” traktowano jako zastrzeżone ze względu na imię Najświętszej Maryi Panny, Matki Bożej. Tak też mogło być z tą osobą. {#2} Marianna nosiła takie samo imię jak jej prababcia Marianna Włodarska. {#3} Zobacz też rozpowszechnienie nazwiska „Kalinowska” 2002 (Polska). {#4} Zobacz też etymologia nazwiska Kalinowska. {#5} Marianna należała do rodu Bartosiak (protoplasta: Łukasz Bartosiak). {#6} Należała do rodu Janiszewski (protoplasta: Maciej Janiszewski). {#7} Należała do rodu Kalinowski (protoplasta: Tomasz Kalinowski). {#8} Należała do rodu Kościelny (protoplasta: Maciej Kościelny). {#9} Należała do rodu Krzemiński (protoplasta: Sebastian Krzemiński). {#10} Należała do rodu Latuszek (protoplasta: Wawrzyniec Latuszek). {#11} Należała do rodu Łysy (protoplasta: Jakub Łysy). {#12} Należała do rodu Mielcarek (protoplasta: Andrzej Mielcarek). {#13} Należała do rodu Przewłoka (protoplasta: Jakub Przewłoka). {#14} Należała do rodu Sieradzki (protoplasta: Paweł Sieradzki). {#15} Należała do rodu Słabik (protoplasta: ……… Słabik). {#16} Należała do rodu Tomkowiec (protoplasta: Jakub Tomkowiec). {#17} Należała do rodu Włodarski (protoplasta: Jakub Włodarski). {#18} Na dzień pochodzi od niej co najmniej 10 dzieci, 9 wnuków, 13 prawnuków i 9 pra×2wnuków Źródła {#1} Akt urodzenia Marianny Włodarskiej █ (MR06839). Księga urodzeń, małżeństw i zgonów parafii rzymskokatolickiej w Praszce z roku 1871, parafia Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w Praszce; miejsce w źródle: 178/1871; przechowuje: Archiwum Państwowe w Częstochowie, miejsce w repozytorium: PL/8/266/0/-/15 SzwA jedn. 27002339 odpis: Częstochowa, Archiwum Państwowe w Częstochowie; tłumaczenie: Joanna Przyłucka {#2} Akt małżeństwa Franciszka Kalinowskiego i Marianny Włodarskiej █ (MR06864). Księga aktów stanu cywilnego parafii rzymskokatolickiej w Praszce z roku 1890, parafia Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w Praszce; miejsce w źródle: 33/1890; przechowuje: Archiwum Państwowe w Częstochowie, miejsce w repozytorium: PL/8/266/0/-/61 SzwA jedn. 27014237 33 Strojec. Odbyło się w mieście Praszka dwudziestego dziewiątego stycznia/dziesiątego lutego tysiąc osiemset dziewięćdziesiątego roku o jedenastej rano. Zaświadczamy, że w obecności świadków Andrzeja Włodarskiego, mającego trzydzieści siedem lat, właściciela ziemskiego, i Jana Kalinowskiego, mającego trzydzieści cztery lata, robotnika, oboje mieszkający we wsi Strojec; tego dnia zawarto związek małżeński w obrządku religijnym między Franciszkiem Kalinowskim, kawalerem, mającym lat dwadzieścia osiem, urodzonym i mieszkającym we wsi Strojec z matką, synem świętej pamięci Tomasza i Julianny z domu Słabik po mężu Kalinowskiej, właścicieli ziemskich; i Marianną Włodarską, panną, mającą osiemnaście lat, urodzoną i mieszkającą we wsi Strojec z matką, córką świętej pamięci Franciszka i Petroneli z domu Latuszek po mężu Włodarskiej, właścicieli ziemskich. Zawarcie związku małżeńskiego poprzedziły zapowiedzi w tutejszym kościele parafialnym czternastego/dwudziestego szóstego, dwudziestego pierwszego stycznia/drugiego lutego i dwudziestego ósmego stycznia/dziewiątego lutego tego roku. Zgoda na ślub została dana przez obecną na ślubie matkę panny młodej. Państwo młodzi oświadczyli, że nie zawarli wcześniej żadnego związku małżeńskiego. Ślubu małżonkom udzielił ksiądz Leonid Kobukiewicz, przeor parafii praskiej. Niniejszy akt został młodej parze oraz świadkom odczytany i podpisany. odpis: Częstochowa, Archiwum Państwowe w Częstochowie; tłumaczenie: Joanna Przyłucka {#3} Raptularz zgonu Marianny Kalinowskiej █ (MR12177). Raptularz zmarłych parafii rzymskokatolickiej Praszka 1936-1947 (MR11229), parafia Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w Praszce; miejsce w źródle: 2/1946; przechowuje: Archiwum Archidiecezji Częstochowskiej im. ks. Walentego Patykiewicza, miejsce w repozytorium: KM 2750 odpis: skany FamilySearch DGS 4583132 (raptularz zgonów parafii Praszka 1936-1947), plik 156 {#4} (MR05950) {personalia zastrzeżone} Marianna Włodarska i jej narodziny mogą pojawiać się również w poniższych źródłach: {#1} Akt urodzenia Ignacego Kalinowskiego █ (MR05816). Księga aktów stanu cywilnego parafii rzymskokatolickiej w Praszce z roku 1891, parafia Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w Praszce; miejsce w źródle: 176/1891; przechowuje: Archiwum Państwowe w Częstochowie, miejsce w repozytorium: PL/8/266/0/-/64 SzwA jedn. 27014374 176 StrojecZdarzyło się w miejscowości Praszka dwudziestego pierwszego lipca/drugiego sierpnia tysiąc osiemset dziewięćdziesiątego pierwszego roku o godzinie trzeciej po południu. Tego dnia stawił się osobiście Franciszek Kalinowski,mający dwadzieścia dziewięć lat, robotnik zamieszkały we wsi Strojec, w towarzystwie Walentego Zagrodnika, mającego dwadzieścia trzy lata i Marcina Pokorskiego mającego lat trzydzieści pięć, rolników zamieszkałych we wsi Strojec, i okazał noworodka płci męskiej, składając oświadczenie, iż noworodek przyszedł na świat we wsi Strojec osiemnastego/trzydziestego lipca tego roku o godzinie jedenastej w nocy, powiła go jego żona Marianna z domu Włodarska, mająca lat dwadzieścia. Noworodkowi na chrzcie świętym, który odbył się w dniu dzisiejszym, nadano imię Ignacy, a chrzestnymi zostali Walenty Zagrodnik i Józefa Pokorska. Niniejszy akt został odczytany składającemu oświadczenie i towarzyszącym mu osobom i zapis został przez nas Ignacy zmarł dnia r. w Strojcu, akt zgonu USC. Praszka Nr 3/1963 odpis: Częstochowa, Archiwum Państwowe w Częstochowie; tłumaczenie: »» Joanna Przyłucka {#2} Akt urodzenia Wincentego Kalinowskiego █ (MR05817). Księga aktów stanu cywilnego parafii rzymskokatolickiej w Praszce za rok 1895, parafia Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w Praszce; miejsce w źródle: 228/1895; przechowuje: Archiwum Państwowe w Częstochowie, miejsce w repozytorium: PL/8/266/0/-/75 SzwA jedn. 27014987 228 Strojec. Działo się to w miejscowości Praszka dnia 10/22 grudnia 1895 r. o godzinie pierwszej po południu. Osobiście stawił się Franciszek Kalinowski, 33 lata, rolnik, zamieszkały w Strojcu w towarzystwie swiadków: Marcina Tokarskiego, 38 lat i Antoniego Włodarskiego, 28 lat, obydwaj rolnicy mieszkający w Strojcu i okazali nam dziecie płci meskiej i oświadczyli, że urodziło się ono we wsi Strojec 4/16 września bieżącego roku o godzinie szóstej rano z jego małżonki Marianny z domu Włodarskiej (Marianny z Włodarskich) liczącej 24 lata. Młodzieńcowi temu na chrzcie świętym odbytym tego dnia nadano imię Wincenty, a chrzestnymi jego byli Antoni Włodarski i Zuzanna Kalinowska. Akt ten oznajmiony i niepiśmiennym świadkom odczytany, a tylko przez nas podpisany Wincenty zmarł dnia w Strojcu, akt zgonu 43/1962 USC Praszka odpis: Częstochowa, Archiwum Państwowe w Częstochowie; tłumaczenie: {#3} Duplikat aktu urodzenia Józefa Kalinowskiego █ (MR05822). Duplikaty akt urodzeń, małżeństw i zgonów parafii rzymskokatolickiej w Praszce z roku 1902, parafia Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w Praszce; miejsce w źródle: 79/1902; przechowuje: Archiwum Państwowe w Częstochowie, miejsce w repozytorium: PL/8/266/0/-/95 SzwA jedn. 27015955 79 StrojecZdarzyło się w miejscowości Praszka dwudziestego czwartego lutego/dziewiątego marca tysiąc dziewięćset drugiego roku o godzinie pierwszej po południu. Tego dnia stawił się osobiście Franciszek Kalinowski, mający trzydzieści osiem lat, rolnik zamieszkały we wsi Strojec, w towarzystwie Ludwika Kalinowskiego, mającego czterdzieści trzy lata i Stanisława Kalinowskiego, mającego lat czterdzieści cztery, rolników zamieszkałych we wsi Strojec, i okazał noworodka płci męskiej, składając oświadczenie, iż noworodek przyszedł na świat we wsi Strojec piętnastego/dwudziestego ósmego lutego tego roku o godzinie piątej po południu, powiła go jego żona Marianna z domu Włodarska, mająca lat trzydzieści. Noworodkowi na chrzcie świętym, który odbył się w dniu dzisiejszym, nadano imię Józef, a chrzestnymi zostali Stanisław Kalinowski i Katarzyna Kalinowska. Niniejszy akt został odczytany składającemu oświadczenie i towarzyszącym mu osobom i zapis został przez nas Józef zmarł dnia w Strojcu nr aktu 69/79 USC Praszka odpis: Częstochowa, Archiwum Państwowe w Częstochowie; tłumaczenie: »» Joanna Przyłucka {#4} Unikat aktu urodzenia Józefa Kalinowskiego █ (MR12192). Unikat aktów urodzonych parafii rzymskokatolickiej Praszka 1900-1904 (MR11216), parafia Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w Praszce; miejsce w źródle: 79/1902, strona 164; przechowuje: Archiwum Archidiecezji Częstochowskiej im. ks. Walentego Patykiewicza, miejsce w repozytorium: KM 2689, digital 374-9, 374-10, 374-11 odpis: skany FamilySearch DGS 4824627 (unikat urodzonych Praszka 1902-1903), plik 32 {#5} Akt urodzenia Katarzyny Kalinowskiej █ (MR12186). Unikat aktów urodzonych parafii rzymskokatolickiej Praszka 1900-1904 (MR11216), parafia Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w Praszce; miejsce w źródle: 144/1904, strona 398; przechowuje: Archiwum Archidiecezji Częstochowskiej im. ks. Walentego Patykiewicza, miejsce w repozytorium: KM 2689, digital 374-9, 374-10, 374-11 odpis: skany FamilySearch DGS 4824628 (unikat urodzonych Praszka 1903-1904), plik 181 {#6} Akt urodzenia Julianny Kalinowskiej █ (MR06896). Duplikaty akt urodzeń, małżeństw i zgonów parafii rzymskokatolickiej w Praszce z roku 1905, parafia Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w Praszce; miejsce w źródle: 146/1905; przechowuje: Archiwum Państwowe w Częstochowie, miejsce w repozytorium: PL/8/266/0/-/104 SzwA jedn. 27016056 Strojec 146. Odbyło się w mieście Praszka dziewiątego/dwudziestego drugiego maja tysiąc dziewięćset piątego roku o piątej po południu. Stawili się osobiście Franciszek Kalinowski, mający czterdzieści lat, rolnik, zamieszkały w Strojcu, w towarzystwie świadków: Kazimierza Pokorskiego, mającego lat pięćdziesiąt i Stanisława Kalinowskiego, mającego lat pięćdziesiąt, oboje są rolnikami zamieszkałymi w Strojcu; i okazał nam dziecię płci żeńskiej oświadczając, że urodziło się ono we wsi Strojec w dniu dzisiejszym o czwartej po południu od prawowitej jego żony Marianny z Włodarskich, 34-letniej. Dziecięciu temu przy chrzcie świętym odprawionym tego dnia dano imię Julianna a rodzicami chrzestnymi byli Stanisław Kalinowski i Katarzyna Smerd. Akt niniejszy zgłaszającej i świadkom niepiśmiennym przeczytano, przez nas tylko Julianna zd. Kalinowska zmarła dnia w Strojcu nr aktu zgonu 1/1984 USC Praszka Ewa Pietrzak odpis: Częstochowa, Archiwum Państwowe w Częstochowie; tłumaczenie: Joanna Przyłucka {#7} Akt urodzenia Władysławy Kalinowskiej █ (MR12484). Unikat aktów urodzonych parafii rzymskokatolickiej Praszka 1912-1920 (MR11218), parafia Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w Praszce; miejsce w źródle: 127/1913, strona 7/88; przechowuje: Archiwum Archidiecezji Częstochowskiej im. ks. Walentego Patykiewicza, miejsce w repozytorium: KM 2691 odpis: Częstochowa, Archiwum Archidiecezji Częstochowskiej im. ks. Walentego Patykiewicza, skany FamilySearch DGS 4824632 (unikat urodzonych Praszka 1912-1914), plik 184 {#8} Akt małżeństwa Józefa Kalinowskiego i Marianny Jabłońskiej █ (MR12188). Raptularz małżeństw parafii rzymskokatolickiej Praszka 1928-1932 (MR11225), parafia Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w Praszce; miejsce w źródle: 61/1930; przechowuje: Archiwum Archidiecezji Częstochowskiej im. ks. Walentego Patykiewicza, miejsce w repozytorium: KM 2754 odpis: skany FamilySearch DGS 4583130 (raptularz małżeństw Praszka 1928-1931), plik 70 Linia czasu 1800181018201830184018501860187018801890190019101920193019401950196019701980----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------- dziadek po mieczu: Ludwik Włodarski (1800-1851)|-------------------------/---------------/--------| babcia po mieczu: Gertruda Włodarska z domu Bartosiak (1801-1842) |------------------------/---------------| dziadek po kądzieli: Antoni Latuszek (1800-?)|------------------------/----------------------------~ babcia po kądzieli: Balbina Latuszek z domu Janiszewska (1801-?) |-----------------------/----~ ojciec: Franciszek Włodarski (1831-?) |------------------/---------------------------------------~ matka: Petronela Włodarska z domu Latuszek (1830-?) |-------------------/--------------------~ Marianna Kalinowska z domu Włodarska (1871-1946) |------------------/-------------------------------------------------------| mąż: Franciszek Kalinowski (1862-?) |---------------------------/-------------------------------------------------------~ teść: Tomasz Kalinowski (1824-1874) |---------------------/---------------------------| teściowa: Julianna Kalinowska z domu Słabik (1830-?) |---------------/-------------------------------------------~ syn: Ignacy „Łysy” Kalinowski (1891-1963) |-----------------------------------------------------------------------| syn: Wincenty Kalinowski (1895-1962) |------------------------------------------------------------------| syn: Józef Kalinowski (1902-1979) |---------------------------/------------------------------------------------| córka: Katarzyna Kalinowska (1904-?) | córka: Julianna „Julia” Olejnik z domu Kalinowska (1905-1984) |------------------------------------------------------------------------------| córka: Władysława Pacela z domu Kalinowska (1913-?) |------------------------/ Lista przodków MariannaWłodarska FranciszekWłodarski PetronelaLatuszek LudwikWłodarski GertrudaBartosiak AntoniLatuszek BalbinaJaniszewska JakubWłodarski MariannaWłodarska ŁukaszBartosiak FranciszkaKokot WawrzyniecLatuszek AnnaLatuszek MaciejJaniszewski MagdalenaJarzębska I pokolenie: II pokolenie – rodzice: III pokolenie – dziadkowie: IV pokolenie – pradziadkowie: Wykres potomków Album multimedialny Lista zdarzeń (15) Rekordy linkujące Identyfikator rekordu: MR05844 Ostatnie zmiany: Zaproponuj zmiany Janina Kalinowska. Fot. PAP/M. Trembecki Boję się, że kiedy odejdzie ostatni świadek, będzie mówiło się o tej zbrodni jako o wojnie polsko-ukraińskiej. A moje dzieci i wnuki będą bały się mówić prawdę - powiedziała PAP ocalona z rzezi wołyńskiej Janina Kalinowska. 11 lipca jest Narodowym Dniem Pamięci Ofiar Ludobójstwa dokonanego przez ukraińskich nacjonalistów na obywatelach II W latach 40. mieszkała pani na Wołyniu razem z rodzicami i bratem. Jak zapamiętała pani wydarzenia z 11 lipca 1943 roku? Janina Kalinowska, przewodnicząca Stowarzyszenia Upamiętniania Polaków Pomordowanych na Wołyniu: Mieszkaliśmy w wojskowej kolonii osadniczej Funduma; obok była również wieś o tej samej nazwie, która już nie istnieje. W sumie wymordowano tam 260 osób. Do naszego domu Ukraińcy przyszli nocą. Ale zawsze powtarzam, że mam szczęście, bo moi rodzice i brat nie zginęli od siekiery, wideł ani innych narzędzi zbrodni, tylko po prostu zostali zastrzeleni. Niewiele z tego pamiętam. Kiedy padły strzały, mama - upadając - musiała pociągnąć mnie za sobą. Nie mam pojęcia, co się stało, ale na pewno straciłam przytomność. Nie wiem też ile to trwało. Obudziłam się dopiero, kiedy zaczęło palić się na mnie ubranie. Wyczołgałam się spod mamy, cała we krwi. Wtedy jeszcze nie zdawałam sobie sprawy z tego, że moi rodzice i brat nie żyją. Pamiętam, że mama miała otwarte oczy, więc zaczęłam ją szarpać, ale nie chciała wstać i pójść ze mną. Pobiegłam do poidła dla zwierząt, żeby ugasić ubranie, a potem - z płaczem - do domu obok, żeby sąsiedzi pomogli mi pobudzić rodziców. Ale tam zatrzymał mnie jakiś człowiek, zamknął w komórce przy mieszkaniu i kazał siedzieć cicho. Ale jak ja mogłam siedzieć cicho? Siedziała i płakałam. Najprawdopodobniej zasnęłam, nie wiem ile czasu tam spędziłam. PAP: Sąsiad, który ukrył panią był Polakiem czy Ukraińcem? Janina Kalinowska: Co dziwne, to był Ukrainiec, ale miał żonę Polkę i chyba dwie córki. Ale jak tam wtedy przyszłam, to nie pamiętam żadnych dzieci. Na Wołyniu - oprócz banderowców - mordowali także "siekiernicy". Tak nazywaliśmy sąsiadów, który w ciągu dnia potrafili przyjść do Polaków i zjeść z nimi wspólny obiad, a w nocy mordować. Gdyby ten, do którego przyszłam prosić o pomoc był "siekiernikiem", to żywcem wrzuciłby mnie do ognia. Ale to był dobry człowiek. Jeśli komuś mam zawdzięczać swoje życie, to przede wszystkim Bogu, dlatego, że mnie ocalił i temu dobremu Ukraińcowi. PAP: Czy kiedykolwiek później nawiązała pani z tym człowiekiem jakiś kontakt? Janina Kalinowska: Po wielu latach, kiedy przyjechałam na Wołyń, poszłam do jego domu, bo stoi tam do dzisiaj. Chciałam postawić tam krzyż, żeby mieć gdzie modlić się za rodziców i wszystkich, którzy wtedy zostali wymordowani. Zapukałam do drzwi tamtego domu i otworzyła mi - jak się okazało - wnuczka tego człowieka. Powiedziała wtedy, że jej matka opowiadała o tym, że z mojego domu ocalała tylko jedna mała dziewczynka, która miała trzy, może trzy i pół roku. Dlatego istnieją dwie wersje mojej daty urodzenia; nazwiska też zresztą nie jestem pewna. Jedyne, co znam to swoje imię. PAP: Nie zachowały się żadne dokumenty potwierdzające pani tożsamość. Jak więc została ustalona? Janina Kalinowska: Posiadam akt urodzenia wyrobiony przez sąd grodzki w Zamościu, który wskazuje, że urodziłam się w 1935 roku. Czyli w czasie rzezi nie mogłam mieć trzech lat, ale myślę, że miałam mniej niż osiem, bo pamiętałabym więcej z życia na Wołyniu. Akt wyrabiał mi kolega ojca, który chyba nie za dobrze znał członków naszej rodziny. Moje życie jest pełne niewiadomych. PAP: Jak długo ukrywała się pani w tym domu? Janina Kalinowska: Nie wiem ile dokładnie to trwało. Przyszedł do mnie jakiś człowiek i zabrał do Włodzimierza. Pamiętam, że szliśmy nocą i że trzeba było chować się, gdy usłyszało się głosy. Ten człowiek zaprowadził mnie do rodziny, z którą później wywieźli mnie do Niemiec, ale potem nigdy się do mnie nie odezwał. Z akt sądowych wynika, że był to kolega mojego ojca. PAP: Kiedy wróciła pani do Polski? Janina Kalinowska: Jako sierota po wojnie przebywałam w obozie przejściowym w Niemczech. W 1948 roku rodzina, u której przebywałam przez ten cały okres od 1943 r., przywiozła mnie do Polski. Trafiłam do domu dziecka w Zamościu, prowadzonego przez Polski Komitet Opieki Społecznej. Tu były dzieci z Wołynia, z Powstania Warszawskiego, z miejscowości Sochy, która została spacyfikowana przez Niemców. Same sieroty. Warunki były takie jak po wojnie. Nic nie było - ani w co się ubrać, ani co zjeść. Ale ja byłam szczęśliwa, bo znalazłam się wśród dzieci takich jak ja, wśród wspaniałych wychowawców. To były zwykłe kobiety - pogłaskały, przytuliły. Dopiero wtedy poczuło się coś, co można nazwać może miłością?.. Nie wiem. Bo jako takiej miłości ja nie zaznałam. Kto miał mi ją dać? PAP: Czy pani zdaniem pojednanie z Ukrainą i wypracowanie wspólnej narracji na temat rzezi wołyńskiej jest możliwe? Janina Kalinowska: O jakim pojednaniu tu mówić? Z kim ja mam się jednać? Żeby się pojednać, to ktoś powinien powiedzieć: tak było, wybaczcie. Ja nic więcej nie chcę, ja nie chcę ich przeprosin. Przeprosiny nic nie dadzą, nie wrócą mi ani ojca, ani matki, nie wrócą tego, co mi zabrano - dzieciństwa, młodości, a - teraz nawet - starości, bo człowiek cały czas o tym myśli. Pozbawili nas wszystkiego, ludzkiej godności. Nacjonalizm ukraiński dzisiaj jest posunięty tak daleko, że nie da się tego cofnąć. A polskie władze przez lata pozwalały na to. I to jest ich wina, że sprawa Kresów wygląda dzisiaj właśnie tak. Oni czekają aż odejdzie ostatni świadek i zostanie wtedy powiedziane, że to była wojna polsko-ukraińska. Ja mówię o tym, co przeżyłam. Byłam tam i widziałam, więc się z tego nie wycofam. Mnie za to nie zamkną, ale już moich potomków - moje dzieci, wnuki, mojego prawnuka - będzie można tak zastraszyć, że będą bali się mówić. PAP: Dlatego niezwykle ważne wydaje się, aby ostatni świadkowe dawali świadectwa tamtych wydarzeń. Janina Kalinowska: Kiedy o tym nie mówię, to chwilowo o wszystkim zapominam. A potem znowu przez dwa tygodnie mam to samo przed oczami, więc powiedziałam sobie, że to chyba już mój ostatni wywiad. Nie mam już siły opowiadać. Chciałabym znaleźć szczątki swoich najbliższych, żeby móc je stamtąd zabrać - to jest jedna rzecz. Druga rzecz - to ja chcę prawdy. PAP: Czyli pani zdaniem państwo polskie niewystarczająco upomniało się o prawdę o Wołyniu? Janina Kalinowska: Żebyśmy byli z Ukraińcami dobrymi sąsiadami, to tę sprawę trzeba wreszcie załatwić. Po pierwsze, przeprowadzić ekshumacje. Ja nawet nie wiem, gdzie leżą moi rodzice. Ale tego nasz rząd - niekoniecznie ten - nie dopilnował. Od czasu pierwszego premiera i prezydenta wolnej Polski nikt się tymi sprawami nie zajmował. To jest dla nas okropne. Bardzo dużo mówi się o Holokauście - i dobrze. Ale czy ja mniej przeżyłam? Ja też mam swój Holokaust. rozmawiała: Nadia Senkowska Zbrodnia wołyńska dokonana w latach 1943–1945 była antypolską czystką etniczną, przeprowadzoną przez nacjonalistów ukraińskich, mającą charakter ludobójstwa. Jej sprawcy - Organizacja Nacjonalistów Ukraińskich frakcja Stepana Bandery (OUN-B) oraz jej zbrojne ramię Ukraińska Armia Powstańcza (UPA) we własnych dokumentach planową eksterminację ludności polskiej określali mianem "akcji antypolskiej". Według szacunków polskich historyków ukraińscy nacjonaliści zamordowali w latach 1943-1945 na Wołyniu i w Galicji Wschodniej ok. 100 tys. Polaków. 40-60 tys. zginęło na Wołyniu, 20-40 tys. w Galicji Wschodniej, co najmniej 4 tys. na terenie dzisiejszej Polski. Kulminacja tych wydarzeń, określanych mianem zbrodni wołyńskiej, nastąpiła 11 lipca 1943 r., gdy oddziały UPA zaatakowały ok. 150 polskich miejscowości. Jak podaje IPN, na skutek polskich akcji odwetowych do wiosny 1945 roku zginęło prawdopodobnie 10–12 tys. Ukraińców. "Niektóre z polskich akcji odwetowych były zbrodniami wojennymi. Jednak zdaniem polskich historyków nie można stawiać znaku równości między nimi a zorganizowaną, antypolską akcją OUN-UPA" - czytamy na stronie redagowanej przez Instytut Pamięci Narodowej. Między Warszawą i Kijowem od wiosny 2017 r. trwa spór wokół zakazu poszukiwań i ekshumacji szczątków polskich ofiar wojen i konfliktów na terytorium Ukrainy, wprowadzonego przez ukraiński IPN. Zakaz został wydany po zdemontowaniu nielegalnego pomnika UPA w Hruszowicach, do którego doszło w kwietniu 2017 r. Sejm - na mocy uchwały z lipca 2016 r. - ustanowił 11 lipca Narodowym Dniem Pamięci Ofiar Ludobójstwa dokonanego przez ukraińskich nacjonalistów na obywatelach II RP. Izba niższa oddała w niej hołd "wszystkim obywatelom II Rzeczypospolitej bestialsko pomordowanym przez ukraińskich nacjonalistów".(PAP) nak/ pat/ Katarzyna po raz pierwszy pomyślała o tym, kiedy dowiedziała się, że jest w ciąży. Jolka postanowiła to zrobić, kiedy była skrajnie zmęczona wiecznym kombinowaniem. Ewa nie miała skrupułów i zrobiła to, gdy tylko nadarzyła się okazja. Chociaż nie mówisz o tym głośno, Ty też masz czasem ochotę TO zrobić. Uciec. Schować się przed światem, rodziną, przed swoimi dziećmi. Bo przecież każda z nas ma czasem dość. Wychodzisz więc na kawę do przyjaciółki, na samotne zakupy, na fitness – tylko po to, by mieć czas wyłącznie dla siebie. Nie to, że nie kochasz swoich dzieci, ale zwyczajnie masz ich czasem dość. Skrajne zmęczenie, brak wsparcia, ciężkie dzieciństwo czy inne priorytety – właśnie z tym moje bohaterki zmagają się od lat. Ucieczka od odpowiedzialności Katarzyna miała niecałe 9 miesięcy, kiedy matka porzuciła ją i jej tatę. Zajmowała się nią głównie babcia, która krótko po jej ósmych urodzinach zmarła. W tym właśnie momencie jakikolwiek „obraz rodziny” przestał dla niej istnieć. – Gdy byłam nastolatką poznałam świetnego chłopaka. Tak mi się wtedy wydawało. Totalny zawrót głowy… Zamiast do szkoły, chodziłam z nim na wagary – absolutne szaleństwo, świat poza nim nie istniał. Ale nie byłam głupia, więc pilnowałam antykoncepcji – po dwóch latach znajomości, zmartwiona brakiem miesiączki, zrobiła test ciążowy. Pokazał dwie kreski. A przecież dopiero skończyła 18 lat. – Świat mi się zawalił… On od początku mówił otwarcie, że nie chce bawić się w tatusia. Padały propozycje przerwania ciąży. Nie byłam przekonana. Później powiedział: „zostaw w szpitalu”. Jednak nie to przerażało mnie najbardziej. Najgorsze było przede mną. Musiałam powiedzieć o ciąży ojcu. Rozmowa była krótka, trudna i bolesna. Tata słał pod moim adresem najgorsze epitety. Doszło nawet do rękoczynów. Uciekłam z domu, bo mój ojciec od zawsze miał „ciężką rękę” i wiedziałam, że na tym jednym razie się nie skończy. Mój „cudowny” chłopak też się odwrócił. Powiedział, że dopóki nie urodzę i nie oddam dziecka, on ze mną nie będzie. Nagle zostałam zupełnie sama, bez dachu nad głową i z dzieckiem w brzuchu… – wspomina. Pomogła jej ciocia i pozwoliła u siebie tymczasowo zamieszkać. Miesiące mijały, ciąża się rozwijała i była coraz bardziej widoczna. – Ciocia pytała: co zrobię? Jak dam na imię? Nie byłam w stanie odpowiadać na te pytania, bo od samego początku wiedziałam, że ze szpitala wrócę sama… Było mi cholernie ciężko przez te 9 miesięcy, bo walczyłam z jednej strony z presją, z drugiej z instynktem macierzyńskim, który, czy tego chciałam czy nie, rozwijał się we mnie coraz bardziej. Starałam się izolować swoje uczucia i emocje. Praktycznie cała rodzina była zgodna w tym, żebym oddała dziecko – mówi Katarzyna. – Zaczął się poród. Ciężki, trudny. Nie byłam psychicznie przygotowana na to, co się działo. Po porodzie ja i dziecko zostaliśmy rozdzieleni. Byliśmy w dwóch różnych częściach bloku. Pielęgniarki wiedziały, lekarze również. Jeszcze w dniu porodu podpisałam dokumenty dotyczące pozostawienia dziecka w szpitalu. Odbyłam nawet kilkugodzinną rozmowę z panią psycholog. Pierwszą osobą, której mogłam otwarcie powiedzieć, co tak naprawdę czuję… – wewnętrzna walka Katarzyny trwała. Nie mogła spać, nie mogła jeść i ciągle płakała. Minęła druga doba po porodzie, więc mogła wrócić do domu. – Kiedy pakowałam swoje rzeczy, dostałam wiadomość sms od cioci: „Spróbuj dziecko wychować. Oddać zawsze zdążysz, jeśli macierzyństwo Cię przerośnie. Ale najpierw spróbuj. Ile będę mogła, tyle Ci pomogę”. Ta wiadomość zmieniła w moim życiu wszystko. Ktoś w końcu uwierzył. Ktoś w końcu powiedział „SPRÓBUJ” zamiast „ODDAJ” – poprosiła o przyniesienie dziecka i natychmiast podarła dokumenty, które wcześniej podpisywała. – Zdecydowałam się na samotne macierzyństwo. Dziś mam 30 lat i patrząc z perspektywy czasu na swoją decyzję, wiem, że bardzo żałowałabym, gdybym postąpiła inaczej. Wciąż mam wyrzuty sumienia, że w ogóle myślałam o tym, by porzucić moje maleństwo. Jednak moje przeżycia nauczyły jednego: by nie oceniać ludzi na podstawie ich wyborów i decyzji, bo każdy człowiek ma zupełnie inny bagaż doświadczeń i scenariusz – dodaje. Ucieczka od stereotypów Jolka jest młodą i atrakcyjną dziewczyną. Mówi o sobie – przede wszystkim kobieta, handlowiec, przyjaciółka, córka, siostra, matka. W takiej kolejności. Sama wychowuje prawie 4-letniego syna. – Ja w ogóle nie chciałam mieć dzieci. Świadoma bezdzietność. Jakiś rok przed ciążą dowiedziałam się, że ze względu na różne przypadłości, typu zrosty na jajowodach, policystyczne jajniki, itp. raczej naturalnie w ciążę nie zajdę. Więc się nie przejmowałam. I przez to któregoś wieczoru uznałam, że skoro nie mogę mieć naturalnie dzieci, to nic się przecież takiego nie stanie. No i dziś mam Stacha – mówi. Kiedy dowiedziała się, że jest w ciąży, była przerażona. Nie wierzyła w to, co się dzieje. Czuła się jak zdrajca, bo jej siostra, z którą do tej pory była bardzo blisko, jest bezpłodna i ma adoptowane dzieci. Myślała nawet o aborcji, ale na pierwszym USG usłyszała bicie serca. – I już nie mogłam. Postanowiłam urodzić – dodaje. – Miałam kawalerkę na drugim końcu miasta, z dala od mojej rodziny. Wiedziałam, że z dzieckiem sama sobie nie poradzę. Miałam też trochę problemów zdrowotnych. Lekarz prawie całą ciążę powtarzał, żebym się nie przyzwyczajała – przypomina sobie Jolka. Nie mogła liczyć na wsparcie ze strony partnera. – Relacja z nim zawsze była mocno skomplikowana, a ja miałam w ciąży budyń zamiast mózgu. W 3. miesiącu ciąży częściowo wyszły skrzętnie ukrywane grzechy i grzeszki ojca mojego dziecka. Wtedy postanowiłam, że to będzie samodzielne macierzyństwo. W sumie on swoim zachowaniem bardzo ułatwił mi decyzję – wyznaje. Jedyną osobą, na którą mogła przynajmniej częściowo liczyć, była jej mama. – Obiecywała mi pomoc. Ale już wtedy pojawiło się jej klasyczne dogadywanie, które z czasem tylko narastało. Zaczęło się od strofowania: „nie gładź tak tego brzucha przy Sandrze, bo jej przykro” – opowiada Jolka. Później były rady, które tylko pogorszyły całą sytuację. – Nawet w momencie, kiedy powychodziły na jaw różne złe informacje o ojcu mojego dziecka, a ja chciałam go od razu rzucić, mama przekonywała, że jeszcze mi się przyda. Najgłupsza rada. Gdybym posłuchała siebie, byłoby mi dużo lżej – Jolka wciąż miała nadzieję i chciała, żeby jej mama się nie myliła. Że warto dać mu jeszcze szansę. – Już w ciąży tak naprawdę byłam sama. A przez tę nadzieję pozwoliłam być mu blisko. Za blisko. On nie uznał Stasia. Ja nie naciskałam. Mimo że nie byliśmy już parą, czasami sypialiśmy ze sobą. W sumie to tylko w seksie się sprawdzał – kwituje. Pierwszy raz uderzył ją 4 miesiące po porodzie. – Wyjechał do Anglii. Wrócił na święta. Przepraszał. Chciał mieć kontakt z synem. Niedługo potem uderzył mnie znowu. To człowiek z chorą psychiką. Wmawiał sobie, że jak jemu nie chcę dać, to pewnie z każdym innym chodzę do łóżka. Krzyczał, wyzywał od najgorszych. Z resztą nie pierwszy raz. Później uderzył w bark. Odchyliłam się i tylko dzięki temu nie dostałam w twarz. Nachodził mnie. Miarka się przebrała, kiedy porwał Staśka od mojej mamy z domu. Złapali go chyba po godzinie. Okazało się, że to nie były jego pierwsze problemy z prawem. Odsiedział pół roku za alimenty. Tego też dowiedziałam się później. Ojciec mojego dziecka jest patologiczny. Wstydzę się tego – mówi Jolka. Chociaż mama jest dla niej właściwie jedynym wsparciem, wpędza ją w nieustanne kompleksy. – Mówi mi, że cierpliwość bierze się z miłości. A ja nie mam w sobie cierpliwości. Czuję się często przez to jakbym nie kochała swojego synka. Wstydzę się mówić o moich złych uczuciach. Ludzie tego nie rozumieją. Te szkodliwe stereotypy: jak matka to już nie człowiek. Nie kobieta. Nie obywatel, który chciałby się społecznie udzielać. Ja nie spełniam się w macierzyństwie. Kiedyś w pracy mało mnie nie zżarły, bo powiedziałam, że mój syn nie jest sensem mojego życia. Chcę żyć, a nie być tylko żywicielką. Ona też tego nie rozumie. Z resztą z mamą relacja jest od zawsze bardzo trudna. Siostra od 4 lat dwa razy została mi dzieckiem. Mama zostaje, ale marudzi. Czasami mam wrażenie, że mama pomaga mi na pokaz. Może jestem niesprawiedliwa, ale tak właśnie czuję – opowiada. Pracuje w handlu od 6 lat. Stabilność finansowa jest dla niej bardzo ważna. – Najgorsze jest to, że moja matka i siostra nie bardzo rozumieją, że miłością do syna kredytu i czynszu nie opłacę. Kiedy zaczęło się robić krucho z pieniędzmi, postanowiłam wyjechać. Sama bez dziecka. Byłam zmęczona ciągłym kombinowaniem w kwestiach finansowych. A poza tym, jestem osobą, która lubi być sama. Czasami muszę. Mam dni, że każdy dotyk doprowadza mnie do wrzenia, a Młody jest tulasek i tulę to, żeby nie rósł w kompleksach odrzucenia, bo i tak mam już poczucie winy za brak ojca – tłumaczy Jolka. Ostatecznie nigdzie nie wyjechała. Żal było jej dziecka. Przyznaje jednak, że niekiedy dostaje furii i żałuje, że go urodziła. – Czasami w dzikiej awanturze potrafię wykrzyczeć mamie, żeby go sobie zabrała. Że będę jej płaciła alimenty. Bo ja już nie mam siły być matką. Krzyczę, że oddam go dawcy – wyznaje. Ale za bardzo go kocha, by zostawić. Ucieczka przed problemami Ewa jest po 40. Od blisko 10 lat wyjeżdża do pracy za granicę. Jej męża opisać można spokojnie mianem słomianego wdowca. – Takie mamy czasy. Dla ludzi z zawodowym wykształceniem, w takiej małej wiosce jak moja, zwyczajnie nie ma pracy. Co miałam siedzieć na tyłku jak reszta i zasiłek pobierać? Ja nie z tych. Tym bardziej, że ktoś musi na dom zapracować – opowiada Ewa. Na męża w tej materii liczyć nie mogła. Z rentą inwalidzką, alkoholik, nierób. W domu mieszka jeszcze jej ojciec i nastoletni syn. Trzech chłopa i ona jedna. – Po raz pierwszy wyjechałam do Holandii na truskawki. Koleżanka mnie namówiła, wszyscy wyjeżdżali. Ciężka praca, ale kasa sensowna. A pieniędzy było trzeba. Nie było mnie w domu kilka tygodni. Czasem zjeżdżałam na weekend, ale sporadycznie, bo to kosztowało, a chciałam zarobić jak najwięcej, żeby i na zimę nam starczyło na życie. I tak co roku – mówi. Nawet nie zauważyła, kiedy zaczęła wyjeżdżać na dłużej. Po pewnym czasie właściwie przeprowadziła się pod Amsterdam, a do Polski przyjeżdżała tylko na święta, żeby zostawić trochę pieniędzy. Ojciec zaczął chorować. Mąż niby zajmował się domem i synem, ale też coraz bardziej podupadał na zdrowiu, szczególnie psychicznym. Syn przestał się do niej odzywać. Nie chce utrzymywać kontaktu z matką. – Nie zrozum mnie źle, ale ja chyba tego potrzebowałam. Odciąć się, uciec z tamtego miejsca, które mnie tylko dobijało i przytłaczało. Ja nie mogłam tam oddychać. Dusiłam się. Nie to, co tu. Tu jestem wolna. Nie muszę zabiegać o dom, podstawiać obiadów pod nos i martwić się o niezapłacone rachunki. Nie mam wyrzutów sumienia. Moje dziecko jest już pełnoletnie. Nie potrzebuje mnie. Wspieram ich finansowo, chociaż właściwie mnie już tam nie ma. Ale pomagam na swój sposób – tłumaczy Ewa. Powroty? Dziś Ewa prowadzi zupełnie inne życie. Na poziomie. Ma nowego partnera i plany na przyszłość. Nie utrzymuje kontaktu z rodziną w Polsce. Nawet już nie przyjeżdża. – Dawid [syn, przyp. red.] jeszcze tego nie rozumie i dlatego się na mnie wścieka. Może kiedyś spojrzy na to wszystko z innej perspektywy. Kiedy założy swoją rodzinę i będzie miał dzieciaki do wykarmienia. Może wtedy przejrzy na oczy i zrozumie, jak czasem jest ciężko. Szczególnie, gdy znikąd nie ma się wsparcia. Jolka przyznaje, że ciągle męczy ją jedna myśl. – Wiesz, czasami mam takie przekonanie, że mój syn będzie miał przeze mnie fatalne życie. Że byłby szczęśliwy, gdybym się usunęła, uciekła, wyjechała. Takie mam natręctwo – mówi Ewa. Katarzyna spotkała swoją mamę dwa lata temu. Powiedziała jej, że cieszy się, że nie uciekła od odpowiedzialności, że nie popełniła tego błędu, co ona. – Powiedziałam jej też, że jest mi jej żal, bo bardzo wiele w swoim życiu straciła. Imiona bohaterek i ich rodzin zostały zmienione. Małgorzata Maria Kalinowska-Iszkowska [1946-] Dr inż. Informatyk, menedżer Życie prywatne Małgorzata urodzona w lipcu 1946 w Warszawie. Ojciec Stefan jest politykiem, Matka Zofia z domu Pogorzelska, z wykształcenia matematyk, przerywa pracę w Biurze Odbudowy Stolicy (BOS). Małgorzata ma o 6 lat starszego brata Andrzeja. W 1974 roku wychodzi za mąż za Wacława Iszkowskiego, informatyka. Mają syna Krzysztofa. Po przejściu na emeryturę w 2007, intensywnie zajmuje się pracą społeczną. Wykształcenie Małgorzata od 1952 uczęszcza do szkoły podstawowej na Mokotowie. W roku 1956/1957 mieszka z rodzicami w Moskwie, ucząc się w szkołe rosyjskiej. Od 1961 uczy się w Liceum Ogólnokształcącym im. Jana Kochanowskiego. Po maturze w 1964 zdaje na studia na Wydziale Łączności (od 1966 Elektroniki) Politechniki Warszawskiej, które kończy w 1970 z tytułem mgr inż. automatyki, specjalizacja maszyny matematyczne. Rozpoczyna studia doktoranckie w Instytucie Maszyn Matematycznych. W 1980 za pracę Organizacja wymiany stron pamięci wirtualnych w wieloprocesowych systemach operacyjnych otrzymuje tytuł doktora nauk technicznych. Posługuje się biegle językiem rosyjskim, angielskim oraz dobrze francuskim.. Praca zawodowa Od 1972 jest asystentem a od 1980 adiunktem w Instytucie Maszyn Matematycznych (od 1975 instytuu Informatyki). Organizuje i prowadzi zajęcia z elektronicznej techniki obliczeniowej, nauki programowania, systemów operacyjnych, zarządzania pamięciami oraz jest opiekunem kilku prac magisterskich. Uczestniczy w pracach badawczych przy oprogramowaniu minikomputerów K-202 i KRTM/UMC-20. Zajmuje się algorytmami stronicowania dla pamięci wirtualnych oraz badaniami zbiorów rozmytych w zespole profesora Zdzisława Pawlaka. W latach 1988-1992 organizuje w Instytucie Inormatyki we współpracy z firmami i rządem francuskim studia podyplomowe CITCOM oraz prowadzi na nich zajęcia. W 1992 rozpoczyna pracę w Digital Equipment Polska jako educational manager organizując Centrum Edukacyjne szkoleń technicznych. W 1996 przechodzi do IBM Polska, gdzie również organizuje Centrum Edukacyjne oraz wprowadza szkolenia z zarządzania projektami. W latach 1999-2004 pracuje kolejno w firmie TCH Systems, Positive gdzie uruchamia projekty e-learningowe i w ComputerLandzie będąc szefem Centrum Kompetencyjnego Zarządzania. W latach 2004-2007 pracuje w firmie HP Polska na stanowisku government foreign affairs manager zajmując się regulacjami międzynarodowymi, w tym z Unią Europejską dla potrzeb biznesu, Działalność w środowisku zawodowym Jest członkiem Polskiego Towarzystwa Informatycznego (PTI) od chwili jego założenia w 1981. Uczestniczy w organizacji oraz przygotowaniu raportu z Kongresów Informatyki Polskiej (1994, 1998 i 2003) . W latach 2000-2011 jest członkiem Zarządu Głównego,a na przełomie roku 2007/2008 dodatkowo pełni funkcję Sekretarza Generalnego PTI. W latach 2015-2017 jest Wiceprezesem Zarządu Oddziału Mazowieckiego, a do czerwca 2020 członkiem Zarządu Oddziału. W czerwcu 2020 została wybrana Sekretarzem Głównej Komisji Rewizyjnej PTI. W 2002 inicjuje założenie i jest pierwszym prezesem (do 2007) Stowarzyszenia Praktyków Zarządzania Wiedzą. Od 2005 reprezentuje PTI w stowarzyszeniu profesjonalnych europejskich informatyków CEPIS (Council of European Professional Infromatics Societes), gdzie od 2008 do 2011 pełni funkcję Wiceprezesa. Uczestniczy w konferencjach europejskich na temat społeczeństwa informacyjnego. W latach 2001-2004 jest ewaluatorem Komisji Europejskiej opiniując wnioski na dofinasowanie z programu ramowego FP6 i FP7. Od 2000 angażuje się w dyskusje o potrzebie i możliwościach szerszego udziału kobiet w zawodach technicznych, a w szczególnosci w informatycznych. W latach 2008-2011 jest członkiem zarządu ECWT (European Centre for Women and Technology) oraz jej przedstawicielem w Polsce. W 2018 bierze też udział w pracach Kongresu Kobiet zwracając szczególną uwagę na przykłady kobiet zajmujących sie z sukcesem pracami naukowo-technicznymi, W czerwcu 2020 zostaje wybrana na funkcję Sekretarza Głównej Komisji Rewizyjnej PTI. W 2020 organizuje w PTI Konkurs Gier Edukacyjnych Komputerowych (GEEK) przeznaczony dla uczniów szkół podstawowych i ponadpodstawowych. Od września 2021 kieruje Sekcją Gier Edukcyjnych w PTI, w ramch której inicjuje II-gą edycję GEEK. Publikacje Kalinowska-Iszkowska Małgorzata (współautor), Klucze do BASICu, 1987, WNT, Kalinowska-Iszkowska Małgorzata (współautor), Projektowanie systemów operacyjnych w ujęciu syntetycznym, 1987, PWN, Kalinowska-Iszkowska Małgorzata, (współautor), Zbiór zadań do nauki programowania w FORTRANie, 1989, Wydaw. PWarsz. Odznaczenia i nagrody Złoty Krzyż Zasługi (2005) Statuetka TOP TEN dla kobiet zarządzających polskim biznesem teleinformatycznym (2016-05-13) Medal 70-lecia polskiej informatyki, przyznany przez Kapitułę PTI (2019) Złota Odznaka PTI (2021) Aktualizacja: Довірене джерело інформації для мільйонів людей в усьому світі Довірене джерело інформації для мільйонів людей в усьому світі Історичні записи і сімейні дерева, пов'язані з Matka можуть включати в себе фотографії, оригінальні документи, історію родини, родичів, конкретні дати, місця і повні імена. Родинні дерева MyHeritage Ellis Island and Other New York Passenger Lists, 1820-1957 Переглянути всі записи Родинні дерева MyHeritage Matka Marianna Łukaszewska (Kalinowska), 1879 - 1969 Matka Marianna Łukaszewska (Kalinowska) 1879 1969 Matka Marianna Łukaszewska (Kalinowska) was born день місяць 1879. Matka married Ojciec Jan Łukaszewski в 1902, у віці 22. Ojciec was born в 1875. У них було 3 дітей: Matka Genowefa Olszewska (Łukaszewska) і 2 other children . Matka спочила вічним сном день місяць 1969, у віці 89. Matka Magdalena Niebieszczańska (Kalinowska) Matka Magdalena Niebieszczańska (Kalinowska) Matka Magdalena Niebieszczańska (Kalinowska) married Juliusz Niebieszczański . Juliusz was born в 1919. У них була одна дитина. Matka спочила вічним сном. Пошук‎ > Kalinowska‎ > Matka Kalinowska Не знайшли людину, яку шукали? Шукайте в нашій базі даних з 10 мільярдами історичних записів. Шукайте в нашій базі даних з мільярдами записів

matka z domu kalinowska