Szukanie słów w kamieniu. – Poeci nie robią nic innego, tylko szukają słów – mówiła Wisława Szymborska w Polskim Radiu w 1974 roku. Proces pisania wiersza porównywała zaś do O tym wiersze piszą dziś znani poeci - a przynajmniej taką poezję czytają tysiące internautów, zafascynowanych profilem 'Nowe wiersze sławnych poetów'. O Facebooku, serialach, szafiarkach 142 views, 1 likes, 0 loves, 0 comments, 1 shares, Facebook Watch Videos from Biblioteka Zespołu Szkół Łączności w Krakowie: Do konkursu należy przygotować dwa wiersze. Jeden z kanonu uznanych poetów jakich znacie 3 różnych poetów którzy napisali utwory poświęcone pięknu przyrody ? 2009-09-01 19:03:22; Jakie utwory znanych poetów powołują się na Boga? 2017-11-14 19:39:27; Pomóżcie.Błagam.!Wiersze znanych poetów o Warszawie.SQL.? 2010-11-29 20:33:20; Znacie jakieś cytaty znanych poetów? 2011-09-03 19:15:45 Wiersze na Dzień Mamy znanych poetów. Przedstawiamy też kilka wierszy o mamie, które naprawdę chwytają za serce. Ich fragmenty można wykorzystać, np. wpisując jako cytaty o mamie na bileciku przy kwiatach na Dzień Matki. Ten zbiór można wierszy można podzielić na dwie części: poezję matek o dzieciach i macierzyństwie oraz poezję o matkach (własnych, obserwowanych, znanych z historii czy literatury). Są wiersze, które aż kipią słodyczą i zachwytem, skupiając się tylko na tych najbardziej pozytywnych emocjach, jakie są udziałem matek. Limba. Autor: Adam Asnyk. interpretacja. Wy­so­ko na ska­ły zrę­bie. Lim­ba igla­stą ko­ro­nę. Nad ciem­ne zwie­si­ła głę­bie, Gdzie lecą wody spie­nio­ne. Sa­mot­na ro­śnie na ska­le, Pra­wie ostat­nia już z rodu x8VM. wtorek, 3 kwietnia 2012 r. Twoja przeglądarka nie obsługuje elemetów audio. Kraków to miasto literatury, miasto pisarzy i poetów. Atmosfera Krakowa sprzyja artystom i twórcom, stanowi niewyczerpane źródło inspiracji dla pisarzy i poetów. Z Krakowem związał swoje losy Czesław Miłosz, tu mieszkała i tworzyła Wisława Szymborska – laureaci Nagrody Nobla w dziedzinie literatury. Poezja i literatura są mocno obecne w przestrzeni publicznej Krakowa. Nie tylko dzięki wielu podejmowanym przez licznie mieszkających tu i tu tworzących artystów, twórców i animatorów kultury, dzięki inicjatywom publicznych i prywatnych instytucji kultury, ale także dzięki specyfice samej przestrzeni - labirynt artystycznych piwnic w obrębie Rynku Głównego, liczne kafejki wokół Placu Nowego na Kazimierzu, wreszcie bogactwo atrakcyjnych zabytkowych obiektów i przestrzeni użytkowych, w tym także poprzemysłowych na terenie Zabłocia i Nowej Huty nie tylko przyciągają swoim klimatem ale stanowią niewyczerpane źródło inspiracji dla artystów, w tym także środowisk literackich i miłośników słowa. pokaż metkę Osoba publikująca: JOANNA SZULBORSKA-ŁUKASZEWICZ Data publikacji: 2012-04-03 Data aktualizacji: 2012-04-03 Obiekty na trasie: Obiekty na trasie: Zajazd Pod Jeleniem Dom Mordechaja Gebirtiga Dom Czesława Miłosza Dom Wisławy Szymborskiej Kamienica, w której ukrywała się Zuzanna Ginczanka Dom Literatów Zajazd Pod Jeleniem Obiekt dostępny z zewnątrz. Zajazd Pod Jeleniem, fot. J. Kornhauser, 2020, CC BY-SA Nawiguj do tego celu Rynek Podgórski 12, Kraków Spacer rozpoczynamy na Rynku Podgórskim, pod charakterystycznym budynkiem znanym jako zajazd Pod Jeleniem lub Pod Jeleniami. Przyszedł w nim na świat w 1891 roku i spędził młodzieńcze lata „papież” krakowskiej awangardy Tadeusz Peiper. Przed pierwszą wojną światową Podgórze było odrębnym miastem, którego wiceburmistrzem przez krótki czas był ojciec Tadeusza – prawnik Abraham Markus Peiper. Peiper mieszkał tu ponad dwadzieścia lat, później wyjechał do Francji i Hiszpanii. Zainteresowania socjalizmem i sztuką awangardową wcielał w życie po powrocie do Krakowa. W kamienicy przy ul. Jagiellońskiej 5 prowadził redakcję rewolucyjnego pisma Zwrotnica, które okazało się kołem zamachowym dla polskiej awangardy. Po drugiej wojnie światowej, podczas której uciekł do Lwowa, a następnie został zesłany na Wschód, wrócił na chwilę do Krakowa. Schorowany i doświadczony manią prześladowczą zamieszkał w Warszawie, by dokonać swych dni w szpitalu w Tworkach w 1969 roku. Budynek, który oglądamy, wart jest uwagi. Nie tylko dlatego, że jego narożnik zdobią sylwetki dwóch jeleni o wspólnej głowie i efektownym porożu. Również dlatego, że jest to jeden z najstarszych budynków Podgórza – pochodzi z ostatnich dekad XVIII wieku. Przez kolejne stulecie służył jako austriacka gospoda, ostatnia przed przeprawą mostową do Krakowa, na miejscu której wybudowano niedawno pieszo-rowerową kładkę Bernatka. Dom był także świadkiem wydarzeń w czasie Wiosny Ludów i organizacji podgórskiego getta. I znów wypada stwierdzić, że przygoda awangardy paradoksalnie rozpoczęła się w miejscu uświęconym tradycją. Dom Mordechaja Gebirtiga Poprzednie Następne Obiekt dostępny z zewnątrz. Dom Mordechaja Gebirtiga, fot. J. Kornhauser, 2020, CC BY-SA Napis w pobliżu domu Mordechaja Gebirtiga, fot. J. Kornhauser, 2020, CC BY-SA Nawiguj do tego celu ul. Berka Joselewicza 5, Kraków Ulicą Brodzińskiego, kładką Bernatka, a następnie ulicami: Mostową, Bożego Ciała, Miodową – obok synagogi Tempel – i Podbrzezie wędrujemy na skwer Kółeczko i jeszcze parę kroków dalej – pod kamienicę, której fasadę zdobi tablica upamiętniająca jej mieszkańca Mordechaja Gebirtiga. Bez tego poety i autora tekstów piosenek, „krakowskiego Bertolta Brechta”, trudno wyobrazić sobie międzywojenny Kazimierz. Wyuczony na stolarza, tworzył powszechnie znane i lubiane utwory muzyczne, które często sam wykonywał. Blajb gezunt mir, Kroke! (Bywaj zdrów, mój Krakowie!) i Arbetloze marsz (Marsz bezrobotnych) były na ustach wszystkich: i żydowskiej inteligencji, i biedoty, i matek, które nuciły przejmujące Gebirtigowskie kołysanki jak Hungerik dejn ketsele (Głodny jest twój kotek), i wojowniczo nastawionych członków socjaldemokratycznego Bundu. Przez większość życia mieszkał w kamienicy przy Berka Joselewicza 5. Dopiero druga wojna światowa i okupacja wypędziły Gebirtiga na drugą stronę Wisły – do getta. Zginął w czerwcu 1942 roku na rogu ulic Janowa Wola i Dąbrówki, prowadzony z przyjacielem Abrahamem Neumanem do transportu, który miał wywieźć ich do Bełżca. Spoglądające z elewacji rodzinnej kamienicy „ostatniego żydowskiego artysty ludowego” maszkarony nucą S’brent (Gore!), popularną wśród oddziałów ŻOB-u pieśń bojową, która w lapidarny sposób ukazywała nadchodzący kres starego świata. Dziś, w nowym świecie, między wizytami w sklepie z płytami winylowymi i w modnej restauracji, warto zatrzymać się tu, gdzie ktoś napisał żółtym sprayem: Dobrych ludzi coraz mniej. Dom Czesława Miłosza Obiekt dostępny z zewnątrz. Dom Czesława Miłosza, fot. J. Kornhauser, 2020, CC BY-SA Nawiguj do tego celu ul. Wojciecha Bogusławskiego 6, Kraków Ulicą Brzozową docieramy do Plant Dietlowskich. Po kilkudziesięciu metrach spaceru ulicą św. Sebastiana skręcamy w prawo w ulicę Wojciecha Bogusławskiego. Raz-dwa meldujemy się pod kamienicą, w której ostatnie dziesięć lat życia (1994–2004) spędził wraz z żoną Carol Czesław Miłosz. Mieszkanie na pierwszym piętrze, które właściwie niezmienione można od czasu do czasu zwiedzać – w planach jest otwarcie tu muzeum poświęconego pisarzowi – stanowiło centrum Miłoszowskiego mikrokosmosu. Spacerując nieodległymi ulicami – Józefa Sarego, św. Gertrudy, Plantami między Wawelem a Pocztą Główną – możemy poczuć się jak Noblista zmierzający na mszę po angielsku do kościółka św. Idziego lub w stronę którejś z zaprzyjaźnionych restauracji. Miłosz bardzo lubił ten zakątek Krakowa, wciśnięty między Stare Miasto, Stradom i Kazimierz. Twierdził, że przypomina mu Wilno, w którym spędził dzieciństwo i lata młodości. Rząd kamienic przy ulicy Bogusławskiego zapewniał mu spokój, sąsiedztwo czarnych półdzikich kotów, cień rozłożystych drzew i tradycję pisarską – po drugiej stronie ulicy mieszkał przed wojną Ozjasz Thon, rabin i publicysta, a kilka kroków dalej poeta i prozaik Natan Gross. Tutaj powstały dwa ostatnie wydane za życia poety tomiki: To i Druga przestrzeń. Spoglądając na fasadę ładnej kamienicy możemy przywołać słowa z Notatnika Miłosza: Miasta! Nie zostałyście opisane. Dom Wisławy Szymborskiej Obiekt dostępny z zewnątrz. Dom Wisławy Szymborskiej, fot. J. Kornhauser, 2020, CC BY-SA Nawiguj do tego celu ul. Radziwiłłowska 29, Kraków Po wydostaniu się ulicą Sarego na Planty, zmierzamy nimi w kierunku dworca. Na wysokości ulicy Mikołajskiej skręcamy w prawo i po przekroczeniu ulicy Westerplatte obok Domu Turysty wchodzimy w ulicę Mikołaja Kopernika. Po kilkudziesięciu metrach skręcamy w lewo w ulicę Radziwiłłowską, która obok budynku Narodowego Starego Teatru, gdzie przez lata mieściła się wypożyczalnia kostiumów teatralnych, prowadzi aż do ulicy Lubicz. W jednej z ostatnich kamienic, tuż przed istniejącym od lat sklepikiem spożywczym Baśka, w latach 1929–1948 mieszkała Wisława Szymborska – o czym informuje pamiątkowa tablica na fasadzie. To było pierwsze krakowskie miejsce przyszłej poetki po przyjeździe do miasta. Urodzona w podpoznańskim Kórniku i wychowywana w Toruniu Wisława miała wówczas sześć lat. Rodzina Szymborskich zajęła sześciopokojowe mieszkanie na pierwszym piętrze, które poetka wspominała po latach jako typowo mieszczańskie, ze starymi meblami i fortepianem. W kolejnych „własnych” miejscach – w Domu Literatów przy Krupniczej, w budynku przy Królewskiej 82 (wtedy jeszcze 18 Stycznia), w bloku przy Chocimskiej 19 i pod ostatnim adresem: Piastowska 46 – talent poetycki i plastyczny Szymborskiej rozwinął się aż po Nagrodę Nobla, przyznaną jej w 1996 roku. Niemniej to w potężnej kamienicy nieopodal dworca kolejowego powstały pierwsze wiersze, z debiutanckim Szukam słowa opublikowanym na łamach Dziennika Polskiego w 1945 roku na czele. To w tym czasie – po ukończeniu szkół, nauce na tajnych kompletach, pracy w charakterze urzędniczki na kolei – współzałoży Szymborska grupę literacką Inaczej, w której spotka się ze Stanisławem Lemem, Tadeuszem Kubiakiem i pozna przyszłego męża Adama Włodka. Po ślubie młodzi przeprowadzą się do Domu Literatów, ale kamienica przy Radziwiłłowskiej zapamięta literackie początki przyszłej Noblistki, a ona po latach będzie wspominać stiuki na ścianach. Kamienica, w której ukrywała się Zuzanna Ginczanka Poprzednie Następne Obiekt dostępny z zewnątrz. Tablica na domu, w którym ukrywała się Zuzanna Ginczanka, fot. J. Kornhauser, 2020, CC BY-SA Dom, w którym ukrywała się Zuzanna Ginczanka, fot. J. Kornhauser, 2020, CC BY-SA Nawiguj do tego celu ul. Mikołajska 26, Kraków Wracamy na Planty ulicą Ludwika Zamenhofa i pokonujemy drogę do wylotu ulicy Mikołajskiej. To właśnie w jednej z kamienic przy tej ulicy, tuż naprzeciwko odnowionego gmachu Drukarni Związkowej mieszczącego dziś firmy i lokale usługowe, podczas okupacji ukrywała się Zuzanna Ginczanka. Poetka przez lata zapomniana, obecnie na nowo odkryta i uchodząca za jedną z najważniejszych postaci polskiej literatury drugiej połowy lat trzydziestych dwudziestego wieku. Historia Zuzanny Gincburg, bo tak brzmiało jej nazwisko, zaczyna się w Kijowie, gdzie przychodzi na świat w rodzinie żydowskiej w 1917 roku. Jej rodzina wkrótce przenosi się na Wołyń, skąd Zuzanna wyjeżdża na studia do Warszawy. Szybko trafia do kręgu Skamandrytów i zaprzyjaźnia się z Julianem Tuwimem – który publikował jej pierwsze wiersze – oraz Witoldem Gombrowiczem. W 1936 roku wydaje debiutancki tom O centaurach (który zdobędzie pozytywne recenzje) przedstawiając dojrzałą poetykę – z jednej strony wychodzącą z osobistego doświadczenia, z drugiej komentującą coraz groźniejszy świat zewnętrzny. Wybuch wojny wygnał Ginczankę do Lwowa, gdzie wzięła ślub i pisała. Od 1943 roku ukrywała się w Krakowie – najpierw w Swoszowicach, następnie w domu, przed którym stoimy. Wskutek donosu sąsiadów aresztowało ją Gestapo. Prawdopodobnie została rozstrzelana wraz z innymi więźniarkami na terenie KL Płaszów w 1944 roku. Ocalał jej talent poetycki, który możemy podziwiać dzięki kolejnym edycjom jej dzieł. Nostalgia uwiła sieć w tej pięknej, choć niepozornej kamienicy, bowiem – jak pisze Ginczanka w wierszu Obcość – Radość przepływa / zdala / w różowej świątecznej łodzi / daleką obcą rzeką / z ultramaryny i z iłu. Dom Literatów Obiekt dostępny z zewnątrz. Dom Literatów, fot. J. Kornhauser, 2020, CC BY-SA Nawiguj do tego celu ul. Krupnicza 22, Kraków Spacer kończymy przy ulicy Krupniczej – maszerując Mikołajską, przez Rynek Główny i Szewską pod Teatr Bagatela. W połowie długości ulicy, tuż za wylotem ulicy Józefa Szujskiego, stoi od ponad stu lat kamienica projektu Henryka Lamensdorfa, której znaczenie dla krakowskiej literatury jest nie do przecenienia. To właśnie w tym solidnym trzypiętrowym budynku przez pół wieku (od 1945 do 1995 roku) mieściła się siedziba Związku Literatów Polskich. Na parterze odbywały się zebrania i spotkania autorskie oraz działała stołówka. Na piętrach mieszkali pisarze, członkowie ZLP. Konstanty Ildefons Gałczyński, także mieszkaniec, nazwał budynek „domem czterdziestu wieszczów”. Wielu najważniejszych pisarzy związanych z Krakowem mieszkało – dłużej lub krócej – przy Krupniczej 22. Wisława Szymborska, Sławomir Mrożek, Tadeusz Różewicz, Halina Poświatowska, Anna Świrszczyńska, Jerzy Andrzejewski – można wymieniać w nieskończoność. Anegdoty związane z kamienicą – często przywołujące postać szatniarki, pani Loli, którą uwiecznił w serii kabaretowych skeczy Bronisław Maj, a także przypominające sąsiedzkie niesnaski i zwady – zostały opisane w wielu artykułach i książce Anny Grochowskiej. Dziś, patrząc na niszczejący budynek, w którym działa restauracja i punkt kuśnierski, trudno uwierzyć, że był on tętniącym życiem centrum krakowskiej kultury. Choć trzeba przyznać, że decentralizacja przynosi także dobre skutki i dzięki temu poeci mają nieco więcej wolnej przestrzeni dla swojej twórczości. Maj w poezji Kiedy w maju zaczynają kwitnąć bzy i roztaczać słodki zapach, który kojarzy mi się z dzieciństwem i młodością (obok naszego domu stały spore krzaki bzu), moja pamięć przywołuje pewien szkolny wierszyk. Wszak maj to dla mnie soczyste kiście bzu, a wierszyk do nich nawiązywał. Chciałabym wymazać go z pamięci – bo niewiele w nim poezji, za to dużo ideologii – dlatego poszperałam w tomikach w poszukiwaniu poezji pięknej, ulotnej i pachnącej bzami. Zobaczcie, co znalazłam. Szkolny wierszyk to oczywiście „Dzień Zwycięstwa, maj zielony, białe kwitną bzy, dziadek usiadł zamyślony, wspomniał wojny dni, jak z radziecką armią sławną w bój na wroga szedł…”. Krótki, prosty, rymowany – idealny do zapamiętania i recytowania przez małe dzieci w pierwszych klasach szkoły podstawowej kształconych w duchu przyjaźni polsko-radzieckiej. Jeden z pierwszych, które uczyłam się na pamięć. Pamiętam go do dziś, choć nie chcę, ale moja pamięć jest silniejsza. Prawda, jak łatwo jest wpoić dziecku coś, czego nie rozumie? Żeby go wymazać, szukałam innych wierszy z wiosną, majem i bzami w tle. Bo maj, od czterech lat, jest dla mnie jednym z najpiękniejszych miesięcy w roku. Wcześniej niespecjalnie go dostrzegałam, ale kiedy na kilka dni przed Dniem Matki sama zostałam mamą pewnej ślicznej dziewczynki, maj ma specjalne miejsce w moim sercu i przywołuje piękne wspomnienia… Maj to miłość, radość, szczęście, łzy, macierzyństwo. Poeci także dostrzegali maj. Zobaczcie, jak pięknie go przedstawiali za pomocą różnych środków artystycznych. Moim ulubionym jest wiersz Juliana Tuwima pt. „Rwanie bzu”. Czytałam go kilkadziesiąt razy, licząc czytanie w szkole, i nigdy mi się nie nudzi. Staff Leopold, Maj Po złotej pogodzie Majowej i bzowej Powoli zapada Zmierzch także majowy. Obudził się wietrzyk Łagodny i miękki I brzozom podnosi Zielone sukienki. Przycicha swawolnie, Na trawę się kładzie I czeka na księżyc Zaplątany w sadzie. 2. Julian Tuwim, Do krytyków A w maju Zwykłem jeździć, szanowni panowie, Na przedniej platformie tramwaju! Miasto na wskroś mnie przeszywa! Co się tam dzieje w mej głowie: Pędy, zapędy, ognie, ogniwa, Wesoło w czubie i w piętach, A najweselej na skrętach! Na skrętach – koliście Zagarniam zachwytem ramienia, A drzewa w porywie natchnienia Szaleją wiosenną wonią, Z radości pęka pąkowie, Ulice na alarm dzwonią, Maju, maju! – – Tak to jadę na przedniej platformie tramwaju, Wielce szanowni panowie!… 3. Julian Tuwim, Rwanie bzu Narwali bzu, naszarpali, Nadarli go, natargali, Nanieśli świeżego, mokrego, Białego i tego bzowego. Liści tam – rwetes, olśnienie, Kwiecia – gąszcz, zatrzęsienie, Pachnie kropliste po uszy I ptak się wśród zawieruszył. Jak rwali zacietrzewieni W rozgardiaszu zieleni, To się narwany więzień Wtrzepotał, wplątał w gałęzie. Śmiechem się bez zanosi: A kto cię tutaj prosił? A on, zieleń śpiewając, Zarośla ćwierkiem zrosił. Głowę w bzy – na stracenie, W szalejące więzienie, W zapach, w perły i dreszcze! Rwijcie, nieście mi jeszcze! 4. Osiecka Agnieszka, Bez Przyniosłeś mi bez pięciolistny w klapie od marynarki. Świecił jak absurd czysty. Jak order. Albo jak antyk. Zakwitł zwyczajnie, jak wszyscy, gdzieś na świętego Andrzeja… Tylko od innych był tkliwszy. Jak uśmiech. Albo nadzieja. Bez pachniał bzem najczęściej i przekwitł o swojej porze. Zostało mi po nim szczęście w liliowo bzowym kolorze. 5. Leśmian Bolesław, Ty przychodzisz jak noc majowa Ty przychodzisz jak noc majowa… Biała noc, noc uśpiona w jaśminie… I jaśminem pachną twe słowa… I księżycem sen srebrny płynie… Kocham cię… Nie obiecuję ci wiele… Bo tyle co prawie nic… Najwyżej wiosenną zieleń… I pogodne dni… Najwyżej uśmiech na twarzy… I dłoń w potrzebie… Nie obiecuję ci wiele… Bo tylko po prostu siebie… Jak powietrze. Jak dziurę w starym swetrze. Jak drzewo na polanie… Po prostu kocham cię… kochanie. Czy pozwolisz, że ci powiem… W wielkim skrócie i milczeniu… Że ci oddam i otworzę… W ciszy serc, w potoków lśnieniu… Słowa dwa przez sen porwane… Przez noc ukryte… przez czas schwytane… Słowa dwa, co brzmią jak śpiew, dwa proste słowa…. kocham cię. Który z wierszy urzekł Ciebie? A może zapomniałam o jakimś? Katarzyna Grzebyk Witaj! Mam na imię Katarzyna. Jestem logopedą, współautorką książki "Sekrety Rzeszowa" i dziennikarką. Aktywnie działam w Towarzystwie Miłośników Ziemi Niebyleckiej. Chcesz poznać mnie lepiej? Zapraszam na stronę "O mnie".

wiersze o krakowie znanych poetów